Utalentowany autor opowieści umie nakreślić jeden obraz lub wers dialogu, który widzowie zapamiętają do końca życia. Wiele lat później samo wspomnienie o filmie natychmiast ożywia w nas ten sam ładunek emocjonalny opowieści i nasze odczucia, gdy po raz pierwszy oglądaliśmy ten obraz na ekranie.
W 1999 roku reżyser M. Night Shyamalan porwał widzów na całym świecie swym słynnym na cały świat thrillerem Szósty zmysł, wielowątkową opowieścią o duchach, w której z jednakowym rozmachem zawarł napięcie i emocje. Film zyskał miano światowego fenomenu kulturalnego i dodał nowy wymiar tej hitowej produkcji opartej na starannej konstrukcji postaci. Kolejne filmy – Niezniszczalny, Znaki i Osada – wzmocniły pozycję Shyamalana jako płodnego twórcy opowieści, umiejącego wyznaczyć zarówno wizję, jak i cel.
W czasach, gdy programy typu „reality-show” przesycają fale eteru, a wyobraźnia kinematografów coraz bardziej obniża loty, Shyamalan wciąż wprowadza na srebrny ekran oryginalne, inspirujące historie, które porywają widzów zręczną konstrukcją fabuły naznaczonej charakterystyczną dla niego mieszanką suspensu, dramatu, humoru i szczerych uczuć.
Jego niezwykle pewny siebie styl, którego cechami są precyzyjne kadrowanie, sceny rozgrywające się w długich ujęciach i raczej unikanie reporterskich chwytów, jest tak samo prowokacyjny, jak historie, które opowiada, i podkreśla jego pasję do snucia dobrych opowieści.
„Moje filmy odzwierciedlają to, kim jestem, i na jakim etapie emocjonalnym się znajduję” – mówi Shyamalan. – „Każdy film zawiera pytania, z którymi właśnie w danym momencie się zmagam. Wierzę w bycie szczerym wobec widzów, mówię więc szczerze o rzeczach, którymi się zajmuję w kontekście fikcyjnej opowieści, która może się spodobać każdemu”.
Dwa miliardy dolarów, które zarobiły filmy Shyamalana ze sprzedaży biletów i płyt DVD dowodzą, że jego filmy są zarazem ponadczasowe i osobiste, zyskują uznanie widzów nie tylko dzięki swej oryginalności i szczeremu przekazowi, ale też inteligencji. Niezależnie od tego, czy reżyser zagłębia się w sprawy nadnaturalne, czy też w boleśnie intymne, za każdym razem chce, byśmy zastanowili się nie tylko nad najbardziej osobistymi aspektami ludzkiego istnienia, ale też nad naszym związkiem z otaczającym światem. A do osiągnięcia tego celu wcale nie jest mu potrzebna przemoc czy wyszukane efekty specjalne.
„Night nie boi się niczego, co jest związane z jego pracą, i chyba dlatego jego filmy tak bardzo przyciągają widzów” – mówi Bryce Dallas Howard, która zyskała sobie ogólnoświatową sławę za swą rolę w Osadzie – jej pierwszą rolę w filmie fabularnym. – „Widzowie wiedzą, że zobaczą coś, co z natury jest nieustraszone”.
Jego prawdopodobnie najbardziej oryginalny i śmiały film, Kobieta w błękitnej wodzie, był początkowo bajką, zmyśloną naprędce przez Shyamalana dla jego dwóch córeczek. „Sposób, w jaki opowiadam bajki swoim dzieciom, ma bardzo dowolną formę – cokolwiek mi przyjdzie do głowy, ubieram to w słowa” – mówi o wieczornej tradycji panującej w jego domu.
„Czy wiecie już, że ktoś mieszka pod naszym basenem?” – to właśnie przyszło do głowy Shyamalanowi pewnego wieczora i dało początek opowieści, która ciągnęła się całymi dniami i tygodniami. „Rozwinęła się w swego rodzaju odyseję” – wspomina. – „Historia ta w swym trzonie miała coś, co powodowało, że chciałem opowiadać ją co wieczór i ciągnąć w nieskończoność. Kiedy nastąpiło jej zakończenie, moje córki ciągle rozmawiały ze mną o samej opowieści o tym, co przydarzyło się postaciom. Ta opowieść niezwykle nas wciągnęła”.
Kobieta w błękitnej wodzie opowiada legendę Story, hipnotyzującej, podobnej do nimfy młodej kobiety, i Clevelanda, podupadłego na duchu gospodarza budynku, który odkrywa, że Story jest tak naprawdę narfą – postacią ze starej baśni, która przybyła do świata ludzi, by wykonać szalenie ważną, wręcz świętą, misję. Chwilowo uwięziona pomiędzy oboma światami, ryzykując niepowodzenie misji, a może nawet swe życie, schroniła się w budynku Clevelanda, gdzie zamieszkała w zimnych, mrocznych przejściach znajdujących się pod basenem.
Wyprawa Story z powrotem do jej świata jest pełna niebezpieczeństw – powstrzymać ją mają dzikie bestie, których działania pociągają za sobą jednocześnie dramatyczne konsekwencje dla świata ludzi. Kiedy Cleveland i lokatorzy jego budynku zaczynają powoli odkrywać tajemnicę przeznaczenia narfy, dowiadują się także, że i oni są elementem tej niezwykłej historii, która zaczyna rozgrywać się w otaczającym ich świecie.
Podobnie jak Cleveland i pozostali lokatorzy, sam Shyamalan uwierzył w tę historię. „Musiałem absolutnie, całkowicie uwierzyć w tę historię, by mogła ona przerodzić się w film” – mówi. – „Mam nadzieję, że jeśli przyznam się wam szczerze, że wierzę w takie rzeczy, również i wy otworzycie się na to, co film ma wam do przekazania”.
Decyzja o pokazaniu tej opowieści większej liczbie odbiorców była w zasadzie tylko kwestią czasu. „Jednocześnie wpadłem na pomysł Osady i Kobiety w błękitnej wodzie, ale ponieważ w tamtej chwili moje życie było posępniejsze, to Osada stała się odzwierciedleniem problemów, z którymi się wówczas borykałem. Jak daleko posunąłbym się, by chronić swą rodzinę? Czy uciekłbym od społeczeństwa? Czy podejmowałbym wątpliwe moralnie decyzje? Wtedy nie byłem jeszcze gotów na tak optymistyczny film. Teraz wypełnia mnie inspiracja i nadzieja, a Kobieta w błękitnej wodzie jest tego wyrazem”.
Dzięki Kobiecie w błękitnej wodzie Shyamalan stworzył nową mitologię, utrzymaną w stylu Narzeczonego księżniczki, E.T. czy Czarnoksiężnika z Oz, która wzbudza w nas wiarę w coś więcej niż my sami, w świat możliwości wykraczających poza to, co widzialne i zrozumiałe. „Problem polega na tym, że gdy dorastamy, zapominamy, że wszystko jest możliwe” – uważa Shyamalan. – „Dlatego to, co kiedyś było możliwe, musiało wejść w sferę baśni. A potem nabraliśmy takiego cynizmu, że baśnie te stały się bajkami dla małych dzieci. To, co kiedyś było prawdą, dziś kryje się w bajkach”.
„W Kobiecie w błękitnej wodzie istnieje cały ekosystem stworzeń, które żyją tuż za rogiem – mówi – ale mieszkańcy bloku muszą cofnąć się w swym myśleniu o całe lata świetlne, by móc znów jak dzieci uwierzyć, że wszystko jest możliwe, i nawiązać kontakt z drugim wymiarem, który współistnieje z ich światem”.
„Myślę, że opowiadamy bajki po to, by przypomnieć sobie, że sami jesteśmy elementem takiej bajki” – mówi Howard z zadumą. – „Jesteśmy elementem czegoś większego i choć czasem to coś przypomina chaos, to jednak istnieje jakiś najwyższy plan”.
Poza tym, że film stanowi dalsze rozważania Shyamalana nad wiarą, która jest głównym motywem wszystkich jego filmów, a szczególnie uwidacznia się w Znakach, Kobieta w błękitnej wodzie jest także analizą znaczenia, jakie ma odnalezienie własnego celu w życiu. „Za każdym razem, gdy zbaczam z drogi, którą powinienem kroczyć, jestem naprawdę nieszczęśliwy” – przyznaje Shyamalan. – „Gdy widzę ludzi pozbawionych blasku, tego żaru, który widzimy w osobach, które nas inspirują, wiem że są to ludzie, którzy nie robią tego, co jest im przeznaczone. Nie odnaleźli jeszcze swego celu”.
Kobieta w błękitnej wodzie jest ostatnim rozdziałem kariery Shyamalana jako bajarza – to siódmy już film z serii odrębnych opowieści połączonych wspólnym celem, którym jest inspirowanie i rozrywka. „Gdy ludzie będą wychodzić z kina – mówi – mam nadzieję, że będą wierzyli w samych siebie i w innych; wierzyli, że każdy w życiu odnajdzie swój cel i będziemy mogli robić to, do czego nas stworzono”.